Kiedy dzwoniłam za pierwszym razem było zajęte. Słyszałam szybki, urywany sygnał. Podobny był do tego, jaki wydaje urządzenie monitujące pracę serca. Może to znaczyło, że do śmierci jest stąd daleko i dlatego nie mogą mnie połączyć.
Przecież chciałam tylko porozmawiać z kilkoma osobami. Pozdrowić najbliższych, którzy podchodzą do telefonu już nie tutaj, lecz tam. Chciałam tylko zapytać kogoś, kto za życia zrobił wielką karierę- czy było warto? Kogoś, kto stracił w życiu coś ważnego, czy zawsze, do końca mu tego brakowało? I kogoś, kogo ograniczały w życiu bariery, czy warto za wszelką cenę je przezwyciężać?
To tylko kilka pytań i jedna niedługa rozmowa. Ciągle zajęte.
Nie mogę się dodzwonić do nieba. Chciałam tylko podziękować, że ktoś mnie tam pilnuje. Że daje mi jakieś znaki i że, mimo wszystko, czuwa. Chciałam zapewnić o pamięci i powiedzieć, że kiedyś się przecież zobaczymy.
Zajęte po raz trzeci. Może jakieś dziecko rozmawia z mamą. Poczekam jeszcze chwilę. Podobno w niebie nie ma czasu, więc skutki czekania odczuwam tylko ja.
Nie mogę się dodzwonić do nieba. Przecież nie zmienili numeru. Ciekawe, kto odbierze i czy wszyscy podejdą do słuchawki, żeby ze mną porozmawiać.
Nie mogę się dodzwonić do nieba. Dobrze, że jest zajęte a nie: "nie ma takiego numeru".
Bo numer do nieba przecież jest prosty.
(Wiara-Nadzieja Miłość) Miłość radość szacunek-miłość wiara-nadzieja miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz