poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Nie śpię, bo klaszczę.


Na wstępie uprzedzam zainteresowanych, że to, co powiem, będzie nie poprawne politycznie. Wzbudzi też gniew środowisk ornitologów.

Nienawidzę wron!

 Od jakiegoś czasu te czarne ptaki upodobały sobie mój balkon (mieszkam na samej górze - przyp. red.). Nie wiem, może administracja zatkała dziury, w których to ptaszki sobie siedziały i  teraz przeniosły się do mnie. Wiadomo co się dzieję. Balkon czasem pokryty jest popielatymi kleksami w najwymyślniejszych kształtach. Do tego skoro człowiek zacznie walczyć z ptakami, staje się nadnaturalnie czuły na ich krakanie. Niech tylko taki czarny potwór zakracze na barierce, to zaraz masz serce w gardle i zaciskasz pięści. O krok od zawału! Wypada się na balkon i się...klaszcze. I kiedy tak człowiek stoi i wali dłonią o dłoń, zdaje sobie sprawę z idiotyzmu tej sytuacji. W moich sąsiadach wzrosło przekonanie o moim wrodzonym optymizmie zapewne. Bo skoro się co chwila wpada na balkon i klaszcze, najwyraźniej chce się dać upust rozsadzającemu go optymizmowi. Ale ja nie klaszczę "za", ale klaszczę "przeciw"! Jestem człowieczyną łagodną, mam kategorię wojskową "jeniec", więc nie będę kupowała wiatrówki czy wysypywała zatrute ziarno.

Wymyśliłam parę pokojowych rzeczy, ale raczej nie wprowadzę ich w ruch:

 ...bo można by na przykład rozciągnąć żyłkę nad barierką - naiwne! Wrona siadałaby na żyłce i pewno patrzyła by zdziwiona , mówiąc: "No i co kretynko? Spałaś na biologii? Mam pneumatyczne kości i skrzydła. Utrzymam się, ty bezpióra bęcwalko! " 

 Mogłabym też w sumie zainstalować kilka dziecinnych wiatraczków, które mogłyby szumem odstraszyć ptaszki, ale balkon wyglądał by zapewne jak przedpotopowy aeroplan. Jednak w sumie i tak by to pewnie nic nie dało.

 W sumie to mogłabym powiesić też takie te dzwoneczki chińskie jak gdyby, które to są zrobione z metalowych rurek, które dzwonią na wietrze. To po dwóch godzinach doprowadziłoby mnie do obłędu...

 Ha! Mogłabym znaleźć jakąś wyjątkowo nieestetycznego osobnika, który by w ową estetykę ptaków uderzył. Ale to i tak pewnie byłoby na nic.

 O! I można by im było też czytać jakąś wyjątkowo nudną lekturę, ale im by to się pewnie nawet spodobało, bo to takie na ich rozum.



Tak, powoli zaczynam cierpieć nieopisane jeszcze schorzenie psychiczne-syndrom wroniarki.
Cała nadzieja w tym, że kiedy mój balkon pokryje się bardzo grubą warstwą tych popielatych kleksów, będę prowadziła sprzedaż naturalnego nawozu o niespotykanym i jakże to skutecznym działaniu. Obawiam się jednak, że zanim dorobię się fortuny na tym rodzimym guanie, to owy wspomniany już wcześniej syndrom będzie dokładnie na mym przykładzie zbadany.

 Muszę kończyć, bo biegnę na balkon poklaskać!


<3


środa, 13 kwietnia 2011

Jeśli kiedykolwiek zobaczysz mnie z papierosem, podejdź i spytaj dlaczego płakałam. 
Bo choć łzy już dawno spłyną do wnętrza mnie, ja wciąż nie będę potrafiła sobie z czymś poradzić, 
a Ty będziesz najprawdopodobniej jedyna osobą na całym świecie, która będzie znała ciężar mojej głowy. 
 Która jak kula do kręgli, ociężała i niestabilna, będzie chciała sturlać się i roztrzaskać o ziemię.

niedziela, 10 kwietnia 2011



... i pozwól mi w końcu sformatować sobie mózg
    partycję Z - tą ostatnią
    bo dość już mam śladów z 'dzieciństwa'.