niedziela, 30 maja 2010

error


Jestem jedną z tych osób, które codziennie mijacie, nawet ich nie widząc. Mam oczy, usta, nos i włosy jak 6 miliardów ludzi na ziemi. Jestem kapryśna, egoistyczna i potrafię nieźle namieszać. Ze wszystkich osób jakie znam, to mi najwięcej brakuje do ideału. Jednak nie potrafię być inna, wygodnie więc siedzę sobie na najniższym szczebelku drabiny, nie będę się z nikim ścigać. Lubie kiedy nosi się mnie na barana i przytula bez powodu. Lubię kiedy ktoś robi coś za mnie, bo mi się nie chce. Lubie tupnąć czasem nogą po to aby było po mojej myśli. Mam kilka serc, które dają mi świadomość posiadania wszystkiego. Jestem szczęśliwa i nigdy nie bywam całkowicie smutna. Nie, nie mam w życiu szczęścia. Szczęście to nie wygrana w toto lotka ani 5 minut kiedy się uśmiecham. Szczęście moje jest na stałe. Czasem tylko dość mam tego, że nie mogę żyć normalnie jak inni. Mam dość że kiedy ból paraliżuje mnie tak bardzo, że umiem już tylko płakać, nie mam w sobie wystarczająco dużo siły, aby powiedzieć że nie chcę znów trafiać do szpitala, że wole zostać w domu, ścisnąć w dłoni wisiorki na szyi i pomyśleć "hej, będzie okej, przecież na to się nie umiera'. A dopóki czuje ból, oznacza że nadal żyję. Jednak chyba nigdy nie dorosnę na tyle, aby zrozumieć swoje lęki. Bo czasem boje się, że nigdy nie przekonam się, czy miłość z moich opowiadań istnieje naprawdę.

Nie, nic się nie stało.
Zabrakło tylko zielonej herbaty
i Ciebie, Ciebie, Ciebie i Ciebie na dobranoc ;(.






Od jutra będę smutna
Od jutra
Dziś będę radosna
I każdego dnia
Nie ważne jak gorzki
Może być
Powiem:
Od jutra będę smutna
Nie od dziś .



czwartek, 27 maja 2010



zanim zacznę kaszlem dławić śmiech
zanim dowiem się, że jest mnie nieco mniej

zanim nie odróżnisz dnia od dnia
zanim dowiesz się, że dreszcze pożarł strach

może zechcesz na piechotę w nasze ulubione miejsca?
może uda się z powrotem..
no tak, my nie mamy takich miejsc

pożyczony moment, niedokończony moment, a ty..
tylko nie mów, że biografie są ciekawsze od doświadczeń

znowu przetasuję w głowie kalendarz,
który maj astronomiczna zima w nas
ugryzłam się w język, gryzłam cztery dni
żeby nie sprzedawać używanych wersji dobrych rad

może zechcesz mi przypomnieć kto rozpoczął tę historię
tylko jeden taki moment,
pamiętasz?
tak, ten

pożyczony moment, niedokończony moment, a ty..
tylko nie mów, że biografie są ciekawsze od doświadczeń
żeby serca nie stanęły, jak pacjenci przed przychodnią
żeby nie pomylić szumu głowy z ciasnym dresem z kreszu.


~muchy.

piątek, 21 maja 2010

Letter to nowhere.


Wyobraź sobie siebie, spacerującego po lesie. Nie jest w nim ani specjalnie ciemno, ani zimno. Czasem tylko lodowaty wiatr zawiewa Ci w twarz a niektóre miejsca wydają się przerażać. Jednak w większości to po prostu las. Nie musi mieć krzewów trawy, nie musi mieć nawet drzew. Umownie nazwijmy to miejsce lasem, bo łatwiej jest Ci wyobrazić siebie jak spacerujesz po czymś co znasz, niż zobrazować w jednej chwili całe życie. Któregoś dnia gubisz się w tym lesie i rozpaczliwe zaczynasz szukać drogi. Jej jednak nie widać, a Ty spanikowany zaczynasz biec na oślep. Potykasz się, upadasz, podnosisz i biegniesz dalej. Nagle twój las wydaje się kończyć. Spoglądasz w dół obrzmiej przepaści, czujesz strach i ból. Jednak żyjesz, a więc to nie może być koniec. Wtedy dociera do twoich uszu dziwny dźwięk. Dopiero teraz uświadamiasz sobie, w jak uciążliwej ciszy biegłeś. Rytmiczny dźwięk, jakby znajomy, choć zupełnie obcy, nie twój. Dopiero teraz zauważasz, że za przepaścią dalej ciągnie się las. Znów ten dźwięk. Bicie serca. Tam w tamtym lesie też jest ktoś, ktoś kogo serce bije tym samym rytmem co twoje. Odtąd biegniecie razem. Krzyczycie do siebie, choć wasze gardła są pozdzierane tak, że macie wrażenie iż za chwile zaczniecie krwawić. Jednak musicie do siebie mówić, musicie się wspierać, bo tylko razem może się wam udać. Nic już nie jest straszne. W zawierusze odnajdujecie jeszcze dwa inne serce wybijające ten sam rytm. Słychać że biegły. Słychać jak bardzo się bały.
Jest most! Jeden i drugi. Jest nadzieja. Tamte trzy serca są już razem. Jeszcze tylko twoje i już nic was nie zatrzyma. Biegniecie razem, jeszcze szybciej. Jest w was tyle wiary, tyle siły. Drewniany most, taki jak w starych filmach, albo kreskówkach. Jest solidny, dokładnie tak jakby zbudowała go wasza nadzieja. Stąpasz delikatnie, aby mieć pewność, że już nic stać się nie może. Ani drgnie. I wtedy przybywa los. Jest jak burza z piorunami. Jest wichrem i deszczem. Zrywa most i zostawia pustkę, krzycząc jakby echem 'nie, tak łatwo nie będzie!'. Zabrał cisze, powyrywał drzewa, zabił nadzieje. Tylko serca pozostawił. Co wtedy robisz? Rzucasz się w przepaść za mostem? Nie. Idziesz dalej, bo wiesz, dlaczego los to zrobił. Bał się, że nim zawładniecie. Ale wy będziecie biegli, a Bóg mi świadkiem, że któregoś dnia dorwiecie los w swoje ręce i zmusicie by odpłacił się wam, za wszystkie zerwane mosty...







przepraszam

niedziela, 16 maja 2010

2.


(...)
Ale ona tańczyła dalej uparcie. Coraz szybciej. Nie dbała o szczegóły. Zgubiła swój perfekcjonizm. Nie potrafiła się zatrzymać. Nie chciała. Szarpana uległością, pogubiona wśród pozornych tylko tłumów. Czasem chciała zmienić wszystko, innym razem na niczym jej nie zależało. Zbyt bezpośrednia w swoim ja, przysparzała sobie wrogów. Nigdy nie sprawdzała pogody na jutro. Nie znała obowiązujących praw i trendów. Nie potrafiła wyznaczać północy. Będąc zaprzeczeniem samej siebie, była wielką zagadką. Anonimowa i intrygująca. Nikt, nigdy nie pytał jej o imię, ale każdy zapamiętywał ją do końca życia. Z powodzeniem można było ją sobie wymyślić, choć niczyja wyobraźnia nie sięgała tak daleko.

- To bez sensu - usiadł na jesiennej trawie.
- Zobaczysz, że się uda - dziewczyna stała z czerwonym latawcem w rękach i bezsilnie rozplątywała pęka na długim żółtym sznurku .

Jak kartki pamiętnika wyrwane tak nagle, krążą na wietrze, targane zapisanymi jeszcze świeżym atramentem, uczuciami. Chciała tak niewiele, a tak dużo powinna.

- Przecież nie ma wiatru, on nie poleci - starał się ja przekonać do swojego zdania.
- Poleci zobaczysz - tupnęła nogą jak mała dziewczynka.
- Daj to - podszedł i zabrał od niej latawiec - Proszę - oddał go po chwili, tym razem już bez pęku.
- Chodź - dziewczyna krzyknęła i zaczęła biec przed siebie. Piękny czerwony latawiec wzbił się w powietrze niczym ptak.

Była szaleństwem, była wichurą. To była ta chwila kiedy taniec stawał się nią. Każdy piruet, każdy podskok, każdy ruch. Wszystko jak wojna przepełniona hałasem.

- Mówiłam że poleci! - biegła w jednej dłoni trzymając latawiec w drugiej dłoń chłopaka
- Mówiłaś... - szepnął

Kochaj ją. Kochaj. Bo jest tylko Twoim marzeniem. Zamkniętym w chorej wyobraźni. Najpiękniejszym pragnieniem, które nigdy się nie ziści. Bo któregoś dnia obudzisz się, a ona będzie zbyt blisko abyś już nigdy nie tęsknił.

Nie dla siebie, nie dla niego. Tańczyła bo nie potrafiła się zatrzymać. Z jej oczu płynęły kryształowe łzy, które w postaci kostek lodu znikały gdzieś w białym puchu. Zawzięcie dążyła do autodestrukcji. Wieczna uciekinierka, szukała sensu w roztrzaskanych lustrach.
Potknęła się, a jej bezwładne ciało, jakby w zwolnionym tempie upadło na śnieg. Tym razem zostawiła na nim ślad. Odcisnęła się na delikatnej powierzchni zbyt mocno. Odkrytej, zmarzniętej ziemi, już nigdy nic nie pokryje. Za lekka w tańcu, zbyt ciężko upadła.

- Zatańcz ze mną - spojrzała mu prosto w oczy
- Przecież wiesz, że nie potrafię ...
- Wiec ja będę prowadziła - upierała się przy swoim
- Nie, tak nie wypada, dziewczyna nie może prowadzić w tańcu - zaprotestował
- Dzisiaj ostatni raz zatańczmy, proszę, 'tak, jak gdyby umarł czas' - zanuciła delikatnym i subtelnym głosem - A jeśli jutro zniknę? - szepnęła wprost do jego ucha
- Chodź - wziął jej dłonie i położył na swoim karku. Następnie objął ją w pasie i zaczął prowadzić.

I wtedy odeszła czy zapomniała ?
Ja wiem. Ja nie zapomnę.


- Mogę ci zadać bezsensowne pytanie?
- Tak, Kocham Cię...

środa, 12 maja 2010

1.


Płatki białego śniegu leniwie pływały pomiędzy rozrzedzonym powietrzem. Srebrną cisze przerywały radosne śmiechy dzieci z sąsiedztwa. W tym roku zima przyszła wyjątkowo późno. A może to ona kolejny raz zaspała ? Zimny wiatr oplatał ją bezlitośnie z każdej strony. Bujał huśtawką na której siedziała. Choć jej skórę pokrywała gęsia skórka, ona sama niewiele czuła. Była tym wiatrem. Targała jego parasolem właśnie wtedy gdy śpieszył się na spotkanie z nią. Innym razem, delikatnie muskała jego twarz, gdy zamykał oczy i tęsknił.

- Mogę ci zadać bezsensowne pytanie ? - spytała patrząc na tańczące na wietrze kosmyki jego włosów.
- A jakie to są bezsensowne pytania ? - drażnił się nią, tylko po to aby dłużej mówiła, aby mógł zapisać tą melodie głęboko w sercu.
- No nie wiem ... - zamyśliła się zaskoczona jego pytaniem - Po prostu głupie - uśmiechnęła się sama do siebie
- Ale to nie jest żadne wytłumaczenie - nie dawał za wygraną.
- A ty znowu zaczynasz ! - na jej twarzy pojawił się grymas .
- Pytaj - uległ, zawsze ulegał.

Dziewczyna zaczęła odpychać się nogami od zaśnieżonej powierzchni. Coraz mocniej i mocniej, aż huśtawka zaczęła skrzypieć. Ją ta sytuacja wydała się bawić, choć wcale się nie śmiała. Podniosła tylko, niby niedbale, powieki ku górze. Noc. A może dzień? Czarne niebo usłane białymi migoczącymi gwiazdami. Jednak noc. Lubiła huśtawki, lubiła noc i lubiła jego.

- Czy kochałeś kiedyś, ale tak naprawdę ? - zwinęła kolana pod siebie i ustawiła twarz w stronę pomału zachodzącego słońca.
-Wiesz, że miałem już parę dziewczyn, ale ... - ułożył się wygodnie na zielonej trawie.
-Nie! - przerwała mu - Czy kochałeś kiedyś kogoś tak, ze na sam jej widok zapierało ci oddech w piersiach a słowa grzęzły w gardle ? Każda sekunda bez niej była wiecznością, a chwile w jej towarzystwie mijały zbyt szybko. Gdy dotykała twego ciała, czułeś że porusza twoja duszę. Była każda twoja myślą i każdym twoim ruchem, tematem numer jeden bez względu na okoliczności. A ty taki bezsilny, kochałeś kochać. Wszystko co było nią było piękne w każdym calu, a cała reszta była niczym. Mimo iż byłeś w sidłach jej spojrzenia, byłeś zupełnie wolny. Kochałeś tak kiedyś ?

Zeskoczyła z huśtawki wtedy, gdy znajdowała się w najwyższym punkcie. Ruszyła przed siebie nie pozostawiając na śniegu żadnych śladów.


- A gdybym ci powiedział, ze właśnie teraz tak kocham ?- Spojrzał na jej rozmarzone tęczówki. Mógłby przysiąc, że właśnie wtedy pochłaniały całe piękno zbliżającej się nocy.
- Powiedziałabym ci, że ona jest prawdziwa szczęściarą ...
- A ty ? Kochałaś tak kiedyś ? - usiadł tak blisko niej jak tylko było to możliwe
- Nie ! Ja się boję takiej miłości ...

*
*nie.

poniedziałek, 10 maja 2010

wybory.



Kandydat PO na prezydenta Bronisław Komorowski w pierwszej turze wyborów może liczyć na poparcie 50 proc. wyborców, kandydat PiS Jarosław Kaczyński - na 36 proc. - wynika z sondażu TNS OBOP dla programu "Forum" w TVP Info. W poprzednim sondażu TNS OBOP przeprowadzonym 20 kwietnia Komorowski miał 55 proc., a J. Kaczyński 32 proc.Gdyby w drugiej turze spotkali się Komorowski i Kaczyński, marszałek Sejmu pokonałby prezesa PiS w stosunku 61 do 39 proc. Z badania wynika również, że 4 proc. respondentów poparłoby Grzegorza Napieralskiego (SLD), 3 proc. - Waldemara Pawlaka (PSL).

Po 2 proc. ankietowanych wskazało Andrzeja Olechowskiego i Andrzeja Leppera (Samoobrona). Kandydata Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka oraz Janusza Korwin-Mikkego (Wolność i Praworządność) popiera po 1 proc.
Gazeta Wiadomości [w;] www.gazeta.pl




Póki co jestem zadowolona z wyglądu takich wyników. Bo otwarcie przyznaje, że nie darzę Jarosława Kaczyńskiego sympatią. Tym samym zdaję sobie sprawę z tego, iż będę wytykana palcami przez niemal całe społeczeństwo mej małej mieściny, gdzie mam wrażenie tworzy się kult zmarłego Lecha i żyjącego Jarosława. To, że Jarosław Kaczyński jest bratem tragicznie zmarłego prezydenta - Lecha, nie oznacza, że on sam ma nim zostać. To, że jest bratem bliźniakiem nie oznacza, że jest taki sam jak Lech Kaczyński. Nie żyjemy w epoce średniowiecza, gdzie władza przejmowana była w sposób dziedziczny, więc dlaczego ma być tak teraz? Czy społeczeństwo ma wybrać Jarosława tylko dlatego, że ma na nazwisko Kaczyński?
Nie chcę też pisać, że Jarosław wykorzystuje śmierć brata, bo nie siedzę w jego głowie i nie wiem cóż on sobie w tej główce obmyśla. Być może szczerze cierpi, być może gra na uczuciach społeczeństwa. Nie będę jednak tego oceniać. W zasadzie chodzi mi jedynie o to, by inni nie ingerowali w mój wybór. By nie szeptali mi non stop do ucha, że Komorowski to zło, a Kaczyński to dobro! Wybiorę tak jak chcę tego mój spracowany mózg! Więc jeśli jesteście tymi osobami, które chcą oceniać mnie miarą mojego wyboru, to jesteście prostakami. Jeśli się nie mylę, to w naszym kraju istnieje coś takiego jak demokracja, a co za tym idzie wolny wybór. Więc teraz nie bawcie się ani w dziwne wykrzywianie twarzy, (gdy nie chcę się podpisać pod listą Kaczyńskiego)ani w durne gadanie typu: 'Ty nie jesteś prawdziwą obywatelką'.
Szczerze...nie obchodzi mnie to - dla Was mogę być i antyobywatelką!
Jednakże Wasz wybór szanuje, ale swój szanuje o wiele bardziej. Szanuje go na tyle mocno, by nie zmieniać go pod wpływem tego, co powiedzą mi inni.

Tymczasowo kończę. Pierwsze primo - nie umiem w tej chwili napisać niczego składnego z sensem. Drugie primo - idę się uczyć z historii.

Tak właściwie, to idź lepiej spać, ok? I nie czytaj mi tu po nocach - to szkodzi oczom! ...spojówki wysuszone od nadmiernego światła nie nawilżają się prawidłowo.








dogłębnie wyprana z emocji.

sobota, 8 maja 2010

to nie przelewki.

Moja psychika jest na chwile obecną w takiej rozsypce, że nie jestem pewna, czy uda mi się złożyć poprawnie choćby jedno zdanie. Nie wiem, chyba nie znam nawet słów aby to wszystko opisać.

Wszystko we mnie przelewa się chaotycznie. To w
jedną. To w drugą stronę. W górę. W dół. Zupełnie
jak dopiero co wypita woda. Słyszę chlupiące we mnie
myśli. Odbiją się echem. Ode mnie. Od ciszy. Za
chwilę mnie zemdli. Zwariuję i nic się nie zmieni.



Już dawno powinnam spać. Jest już późno a ja muszę wstać, jeszcze zanim zdąży zrobić się jasno. Wiesz wtedy nic nie widać, a przynajmniej widać o wiele mniej. Ja jednak wolę sterczeć na kartką papieru i czytać tą głupią kartkę papieru w ilości x5.Znów wylałam herbatę. Na dywan nie na książki. Za mało się uczę, jestem coraz głupsza. Boli mnie głowa i sama już nie wiem co. Uroiłam sobie siebie i to jak bardzo chce mi się teraz wymiotować. Chyba powiem mamie , żeby zabrała mi kabel od Internetu . Znów n i e l u b i ę siebie.


ażeby było tematycznie, co do mojej pracy:

środa, 5 maja 2010

Trawienie u ludzi zaczyna się już w jamie ustnej. Na tak zwany pierwszy ogień idą węglowodany. W żołądku rozkładają się białka i częściowo tłuszcze. W jelicie cienkim kończą swoją podróż tłuszcze, a w grubym wchłania się woda i witaminy. A w którym momencie zaczyna trawić się życie? Czy ma to miejsce, zaraz po pierwszym wdechu powietrza? Dokładnie w tym samy momencie kiedy o dwa bombarduje nasze komórki. Wtedy trawione są nasze myśli. Później płuca, tam trawią się problemy, najpierw te lekko strawne i łatwo przyswajalne. Później te ciężkie, wywołujące niestrawności. Następnie są uczucia i emocje. Jak łatwo się domyślić ich koniec leży w sercu. Poddawane porządnej obróbce, szlifowane, odpowiednio formowane, ostatecznie przerabiane są na pojedyncze uderzenia, potocznie zwane biciem serca. Na koniec zostają marzenia. Niestety nasze organizmy nie są przyczajone do ich posiadania, dlatego w procesie ewolucji nie został wykształcony organ który odpowiadał by za trawienie marzeń. Dlatego przetaczają się przez nasz organizm, co jakiś czas uciskając pojedyncze nerwy i sprawiając ból nadgarstka, zęba albo karku. Najczęściej jednak wywołują bóle głowy. Obijają się o ściany czaszki jak pijany wiatr, siejąc w niej spustoszenie. Bywa i tak, że są niczym wichura przewracając całą jej zawartość do góry nogami. Skutkiem owego zamieszania są najróżniejsze dolegliwości. Jeśli na przykład takie niestrawione marzenie odbijając się od ściany mózgoczaszki uderzy w płat czołowy, człowiek chce tańczyć, jeśli w płat skroniowy pragnie śpiewać, natomiast uderzenie w płat ciemieniowy robi z niego artystę plastyka i tak dalej.. Bywa też tak, że przy uderzeniu marzenie pęka i uderza w dwie różne półkule. Im więcej takich uderzeń tym silniejsze objawy. Jednak jak to bywa w przypadku każdej niestrawionej rzeczy, nasz organizm dąży przez cały ten proces do pozbycia się intruza. Ból głowy rozsadzający czaszkę doprowadza do nudności czego efektem są wymioty. Są jednak ludzie, którzy potrafią siła woli ten mechanizm powstrzymać. Nazywa się ich szaleńcami.





Nie chcę się wypowiadać na temat matematyki, ok?!

poniedziałek, 3 maja 2010

naukadomaturyiwogóle.

Nocna nauka u Anny G(ie).
No cóż... byłam nieogarnięta, toteż sama nauka okazała się nieogarnięta. ;x

dziecię zua.




Do nauki nocą niezbędne były:
kapciochy w kolorze różowym (jeden z 18nastkowych prezentów)

oraz spodenki w kolorze niebieskim, we wzór Snoopy




Oczywiście nauka jako sama nauka nie mogła się obyć bez wykonania kompromitujących mnie zdjęć:
'abuhahhaha, czy coś'


zabawa kapciem prawym

oraz słitaśna focia do lustra (oł jea! ;| )




Na całe jednak szczęścia do 'nauki doszło':



noo ale szybko poszłam spać. (bo przerwy są najważniejsze!!)





Część pisemna egzaminu maturalnego. Maj 2010:

4 wtorek - godz. 9:00 język polski (poziom podstawowy, pp) godz. 14:00 język polski (poziom rozszerzony, pr)

5 środa - godz. 9:00 matematyka (pp) godz. 14:00 matematyka (pr)

6 czwartek - godz. 9:00 język angielski (pp), język angielski w klasach dwujęzycznych godz. 14:00 język angielski (pr)

7 piątek - godz. 9:00 wiedza o społeczeństwie (pp), wiedza o społeczeństwie (pr); godz. 14:00 historia sztuki (pp), historia sztuki (pr)

10 poniedziałek - godz. 9:00 biologia (pp), biologia (pr); godz. 14:00 historia muzyki (pp), historia muzyki (pr)

11 wtorek - godz. 9:00 język niemiecki (pp), język niemiecki w klasach dwujęzycznych; godz. 14:00 język niemiecki (pr)

12 środa - godz. 9:00 język hiszpański (pp), język hiszpański w klasach dwujęzycznych; godz. 14:00 język hiszpański (pr)

13 czwartek - godz. 9:00 geografia (pp), geografia (pr); godz. 14:00 wiedza o tańcu (pp), wiedza o tańcu (pr)

14 piątek - godz. 9:00 język rosyjski (pp); godz. 14:00 język rosyjski (pr)

17 poniedziałek - godz. 9:00 historia (pp), historia (pr); godz. 14:00 chemia (pp), chemia (pr)

18 wtorek - godz. 9:00 informatyka (pp), informatyka (pr); godz. 14:00 język łaciński i kultura antyczna (pp), język łaciński i kultura antyczna (pr)

19 środa - godz. 9:00 język francuski (pp), język francuski w klasach dwujęzycznych; godz. 14:00 język francuski (pr)

20 czwartek - godz. 9:00 fizyka i astronomia (pp), fizyka i astronomia (pr); godz. 14:00 filozofia (pp), filozofia (pr)

21 piątek - godz. 9:00 języki mniejszości narodowych (pp), język kaszubski (pp), język włoski (pp); godz. 14:00 języki mniejszości narodowych (pr), język kaszubski (pr), język włoski (pr)

22 sobota godz. 9:00 Przedmioty zdawane w języku obcym*

* Dotyczy absolwentów klas dwujęzycznych. Czas rozpoczęcia poszczególnych egzaminów z przedmiotów zdawanych w języku obcym zostanie podany w lutym 2010 roku, po złożeniu przez zdających ostatecznych deklaracji.


Część ustna egzaminu maturalnego

Od 4 do 28 maja część ustna egzaminu maturalnego przeprowadzana jest w szkołach według harmonogramów
ustalonych przez przewodniczących szkolnych zespołów egzaminacyjnych.


Reasumując...moje szczęśliwe numerki to:
4,5,6,7,8(ustny pol.),17,20(ustny ang.)


Poszła spać!! Z ciągle prześladującą mnie piosenką i poczuciem pustki. :(



PACZESIOWY - Tyś me szczęście!! ;** (tylko dla wtajemniczonych)

sobota, 1 maja 2010

Zakończenie roku szkolnego.




KLASA III U
FORMALNIE:







NIEFORMALNIE:





Dość fajna klasa III u, dość fajnie zakończyła swoją edukację w tutejszym dość fajnym, małaszewickim liceum. Kurcze! Spędziłam w tej szkole 6 lat (gimnazjum + liceum). Dziwnie będzie tak raptem sobie do niej nie iść. Dobra! nic twórczego już nie napiszę - nie mój dzień musi. ;]




PS:
Moje wyniki:

zachowanie: bardzo dobre (miałam chyba dwie nieobecności nieusprawiedliwione :x )
religia: 6
język polski: 5
język angielski: 6
język niemiecki: 5
historia: 5
wiedza o społeczeństwie: 5
wiedza o kulturze: 6
matematyka: 5 (nie wiem jakim cudem ;x )
fizyka i astronomia: 3
chemia: 3
biologia: 5
geografia: 5
podstawy przedsiębiorczości: 6
technologia informacyjna: 4
wychowanie fizyczne: 5
przysposobienie obronne: 5

Średnia ocen: 4.91

a i jeszcze konkurs fotograficzny wygrałam - tak sobie dopiero o tym dowiedziałam i przypomniałam jak mi nagrodę wręczali. ;D