wtorek, 21 lutego 2012

wyznania małolaty

W taki wieczór jak ten...
Gdy z nosa leci mi katarowa Niagara, z oczu łzy (nie płaczę - oczka mi się pocą), głowa nawala jakby pracowało w niej trzystu chłopów z młotami pneumatycznymi czuje się... stara.
I cóż, że dziewczyna ze mnie taka w kwiecie wieku, skoro zdrowiu swemu nie dorównuję przeciętnemu dziadkowi z Małaszewicz.
W taki wieczór jak ten...
Mam ochotę na kubeł lodów straciatelle, pizze i kufel oryginalnej coca-coli (tak po burżujsku!)
Szkoda tylko, że takimi złożami nie dysponuję.
W taki wieczór jak ten...
Czuję, że zachowuje się jak jakaś małolata, która wyżala się światu jaka to ona nieszczęśliwa.
Ale jestem najszczęśliwsza na świecie! (Hey Baby :* )
...ale co racja to racja - zmęczenie robi z nas ludzi niedołężnych zarówno fizycznie jak i psychicznie!


Kabooom! Idę zeżrę mandarynkę! (jakże się cieszę, że nie mam takich statusów na szajsbuku, ale o tym kiedy indziej!]




sobota, 18 lutego 2012

Smutne społeczeństwo.

Jadę autobusem - arcy brudną czterdziestką czwórką, która jeździ cholera wie po co okrężną drogą na KUL i tym samym jedzie o połowę dłużej niż moja ukochana pięćdziesiątka piątka... Ale cóż poradzić, takie życie. Nie zawsze  zdąża się na upragnione maszyny wożące. Czasami zdarza się wyglebic się  na zaspie...
Siadam na ostatnim wolnym miejscu autobusowym, cała mokra od śniegu. Czyszczę okulary przemoczonym szalikiem, co tylko pogarsza sprawę, decyduje się więc już ich nie przyodziewać.
Przypatruje się w ludziom.
Obiekt pierwszy - panie w moherowym berecie (jakieś 80% zawartości tegoż autobusu), w okularach jak denka od butelek, mające przy sobie lśniące brązem laski, narzekające na pogodę - zero uśmiechu.
Obiekt drugi - uroczy młodzieniec ze słuchawkami na uszach, machający rytmicznie głową w lewo i w prawo - (o dziwo!) zero uśmiechu.
Obiekt trzeci - dziewczęta, sztuk pięć, na oko jakieś szesnastolatki na siłę próbujące zrobić z siebie dwudziestokilkuletnie "kobiety sukcesu": piętnastocentymetrowe szpilki (podziwiam za umiejętność poruszania się w nich w zimę), czerwień na ustach, podrobione torebki Coco Chanel, powaga w oczach - zero uśmiechu.
Dociera do mnie, że ten autobus jest wypełniony ludźmi, którzy wyglądają jakby jechali na pogrzeb. Jednocześnie zastanawiam się czy nie wyglądam przy nich jak idiotka z tym swoim (może i nie za pięknym, ale zawsze coś) uśmiechem.

Krakowskie Przedmieście - mówi damskim głosem gadający autobus.

Drzwi się otwierają. Moim oczom ukazuje się omotany szalikiem malec. Na całe szczęście uśmiechnięty - jeden jedyny na cały autobus. Kurczowo chwyta się barierki i zaczyna swój dialog z mamą.
- Mamusiu, ale jest fajnie! Lubię jeździć autobusami! Bo one są supel, jeździ się tak siuuuuuuuuuuuuuuu! (to chyba miało oznaczać to, że te pojazdy potrafią osiągać niesamowite prędkości).
Tak syneczku, tak, tak - odruchowo odrzekła matka, pisząc przy okazji sms'a.
Potem chłopczyk, który okazuje się Piotrusiem kręci się w tą i  z powrotem, po czym staje na przeciwko jednej z moherowych babć i wesołym tonem głosu mówi: Pani jest brzydka! Musi się pani uśmiechnąć. Jak ludzie się uśmiechają to są ładniejsi. Ja to wiem, bo ja się zawsze uśmiecham i pani widzi, jestem ładny! Babka tylko zagryzła wargi, które mam wrażenie chciały się na niego wydrzeć i odwróciła głowę w stronę okna.

Te słowa dały mi sporo do myślenia i do wysnucia może i oczywistych, ale za to jakże wartych zapamiętania wniosków:
1. Dzieci to szczere do bólu 'bestie'. Dorosłym tej szczerości brakuję. Wolą być fałszywymi, zakłamanymi ludźmi, którzy potrafią obrobić Ci tyłek za Twoimi plecami, tłumacząc to troską o Ciebie, zamiast wprost powiedzieć o co im chodzi i co do Ciebie mają.
2. One nie potrafią udawać uśmiechu, którego im nie brakuje. To tylko my 'wielcy' zabiegani ludzie łazimy z posągowymi twarzami, bez najmniejszego cienia jakiegokolwiek stopnia radości. A szkoda, bo może i to banalne, ale ludziom żyło się by jakoś radośniej, przynajmniej przez te kilka sekund.
Mniejsza o to, nie chce mi się już wymieniać... Wszak to i tak tylko marne przemyślenia Justyny, która nałogowo nadużywa żelków.