piątek, 21 maja 2010

Letter to nowhere.


Wyobraź sobie siebie, spacerującego po lesie. Nie jest w nim ani specjalnie ciemno, ani zimno. Czasem tylko lodowaty wiatr zawiewa Ci w twarz a niektóre miejsca wydają się przerażać. Jednak w większości to po prostu las. Nie musi mieć krzewów trawy, nie musi mieć nawet drzew. Umownie nazwijmy to miejsce lasem, bo łatwiej jest Ci wyobrazić siebie jak spacerujesz po czymś co znasz, niż zobrazować w jednej chwili całe życie. Któregoś dnia gubisz się w tym lesie i rozpaczliwe zaczynasz szukać drogi. Jej jednak nie widać, a Ty spanikowany zaczynasz biec na oślep. Potykasz się, upadasz, podnosisz i biegniesz dalej. Nagle twój las wydaje się kończyć. Spoglądasz w dół obrzmiej przepaści, czujesz strach i ból. Jednak żyjesz, a więc to nie może być koniec. Wtedy dociera do twoich uszu dziwny dźwięk. Dopiero teraz uświadamiasz sobie, w jak uciążliwej ciszy biegłeś. Rytmiczny dźwięk, jakby znajomy, choć zupełnie obcy, nie twój. Dopiero teraz zauważasz, że za przepaścią dalej ciągnie się las. Znów ten dźwięk. Bicie serca. Tam w tamtym lesie też jest ktoś, ktoś kogo serce bije tym samym rytmem co twoje. Odtąd biegniecie razem. Krzyczycie do siebie, choć wasze gardła są pozdzierane tak, że macie wrażenie iż za chwile zaczniecie krwawić. Jednak musicie do siebie mówić, musicie się wspierać, bo tylko razem może się wam udać. Nic już nie jest straszne. W zawierusze odnajdujecie jeszcze dwa inne serce wybijające ten sam rytm. Słychać że biegły. Słychać jak bardzo się bały.
Jest most! Jeden i drugi. Jest nadzieja. Tamte trzy serca są już razem. Jeszcze tylko twoje i już nic was nie zatrzyma. Biegniecie razem, jeszcze szybciej. Jest w was tyle wiary, tyle siły. Drewniany most, taki jak w starych filmach, albo kreskówkach. Jest solidny, dokładnie tak jakby zbudowała go wasza nadzieja. Stąpasz delikatnie, aby mieć pewność, że już nic stać się nie może. Ani drgnie. I wtedy przybywa los. Jest jak burza z piorunami. Jest wichrem i deszczem. Zrywa most i zostawia pustkę, krzycząc jakby echem 'nie, tak łatwo nie będzie!'. Zabrał cisze, powyrywał drzewa, zabił nadzieje. Tylko serca pozostawił. Co wtedy robisz? Rzucasz się w przepaść za mostem? Nie. Idziesz dalej, bo wiesz, dlaczego los to zrobił. Bał się, że nim zawładniecie. Ale wy będziecie biegli, a Bóg mi świadkiem, że któregoś dnia dorwiecie los w swoje ręce i zmusicie by odpłacił się wam, za wszystkie zerwane mosty...







przepraszam

3 komentarze:

  1. i nawet tutaj się znalazłeś Panie P. :P a ti ti ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo prawdziwe porównanie. Przemawiające do mnie. Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń