sobota, 12 lutego 2011

Rozmowa.


Nie znałam tej dziewczyny, ale widziałam w niej coś bardzo znajomego. Starałam się przypomnieć sobie skąd mogę ją znać, ale za nic w świecie nie mogłam rozwikłać tej zagadki. -Może spotkałam ją kiedyś w autobusie albo w sklepowej kolejce. A może ktoś mnie z nią kiedyś zapoznał, albo bawiłyśmy się razem w dzieciństwie... - pomyślałam. Nigdy nie miałam pamięci do twarzy...

Siedziała tam od jakichś dwóch godzin. Długowłosa, piękna dziewczyna. Niemal nie poruszona. Jakby zupełnie nie obchodziło ją to, że na jej głowe spływa struga lodowatego, zimowego deszczu. Miała w sobie coś z Ofelii... W zasadzie sama nie wiem co, bo z jej oczu nie dało się wyczytać nawet najmniejszego ułamka emocji. Była smutna? Przygnębiona? Zła? Nie wiem.
W ręku trzymała kartki - każda pełna malutkich, koślawych literek, napisanych być może zbyt szybko i zbyt pochopnie. Nie wiem, ile było tych kartek, ale miałam wrażenie, że jeden najmniejszy podmuch wiatru z łatwością wydrze z jej rąk wszystko, co w nich miała. Myślę, że to właśnie stało się z kartkami, które leżały dookoła niej. Były ich setki, może nawet tysiące. Ale w przeciwieństwie do tych trzymanych w jej dłoni, te były niezapisane.
Z każdą minutą coraz bardziej zastanawiało mnie co ona robi na ziemi, w środku zimy przy pięciostopniowym mrozie. Przecież mogła zamarznąć. Ktoś mógł ją napaść. - Nikt się o nią nie martwi? - cicho wyszeptałam.

- Wiesz, bo  to  jest  zupełnie tak  jak z tymi zabawkami, które się rozrzucało dookoła siebie, a później nie można było ich nigdzie znaleźć. Jesteśmy jak te zabawki - życie nas porozrzucało i tylko udaje, że szuka - powiedziała nagle. Może usłyszała mój szept, albo po prostu powiedziała to do siebie... 
- A kim Ty jesteś? - nie zastanawiając się długo zapytałam.
- Ja?! - zapytała zaskoczona - Ja jestem kimś, kim być nie powinnam - odpowiedziała smutno.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz