poniedziałek, 2 sierpnia 2010

4.

Był rok tysiąc dziewięćset czterdziesty piąty. Coraz częściej mówiło się o nadchodzącym wyswobodzeniu i zabijano coraz więcej ludzi.Już wiedziałam po co miałam jeść. Musiałam mieć siły aby pracować. Ze słabych nie było pożytku. Mój przyjaciel nie był słaby. On też pracował. Zobaczyłam go w tamto sierpniowe popołudnie. Najpiękniejsze popołudnie w moim życiu. Zaczęłam biec w jego stronę. On też mnie zauważył i kazał się zatrzymać. Pilnowali go. Spojrzała na jego wychudzone ciało, na łysa głowę i zmęczoną twarz. Żył. Bez namysłu zaczęłam tańczyć. Zupełnie tak jakby ktoś właśnie grał najpiękniejsza muzykę świata. Byłam zdziwiona, że wszystko tak dobrze pamiętam. Jeden piruet i drugi, podskok. Na początku nawet się nie męczyłam, jednak po chwili zrobiło mi się czarno przed oczami. Upadłam i straciłam przytomność. Obudziłam się w nocy, czując jak ktoś ciągnie moje bezwładne ciało przez plac. Mój przyjaciel. Szepnął mi do ucha, że wie jak się wydostać. Wiedział też, że mieli mnie spalić następnego dnia. Byłam słaba.

- Tak kochanie ale już jest późno, musisz iść spać - podchodzi do niej i bierze bezwładne ciało z wózka inwalidzkiego, kładąc je na duże białe łóżko, obłożone dookoła pluszowymi misiami.


Złapali nas w nocy, jak uciekaliśmy przez dziurę w płocie. Mieli te swoje ohydne zielone mundury. Zepsuta zieleń, zepsuci ludzie. Jeden z nich ścisnął moje ramie i zaczął mną szarpać. Krzyczał coś po niemiecku i szarpał. Chciałam go przekrzyczeć, chciałam uderzyć, pchnąć, chciałam cokolwiek. Jednak byłam bezwładna, moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Byłam słaba, głodna i zmarznięta. Pamiętam jak w pewnym momencie przestałam go słyszeć, tak jakby w odbiorniku ktoś wyłączył głos. Była tylko stara, mokra od potu i brudna twarz z kilkudniowym zarostem, wykrzywiająca się jak twarz człowieka chorego psychicznie. Poczułam krople spływające po mojej szyi. To nie był deszcz. W tę noc i on postanowił zostać anonimowym świadkiem. Po mojej twarzy spływały łzy. Były jak rzeka, płynąca z ogromnym prądem. A on dalej szarpał moim ramieniem. Usłyszałam ciche pęknięcie. Złamał mi rękę w trzech miejscach. Czy nie widzicie co on robi? Popatrzcie, ten gnój łamie mi rękę, jak ja będę teraz tańczyć? Nie można tańczyć z opatrunkiem. Spójrzcie! Do jasnej cholery, zróbcie coś!. Drugi zepsuty człowiek ciągnie mojego przyjaciela pod ścianę. Jego krzyk przywraca mojemu obrazowi dźwięk. On tak bardzo krzyczy, tak błaga: 'puście ją, puście ją!'. 
Ją? A więc ja też tutaj jestem? On wyciąga pistolet. Widzisz to prawda? Sięga po duży czarny pistolet i uśmiecha się szyderczo, mówiąc coś do swojego kolegi. Nie rozumiem go, nie chcę go rozumieć. Dlaczego nic nie robisz? On chce zabić mojego przyjaciela. Błagam zrób coś.
- B...błagam - wyjąkuję i z mokra twarzą upadam na kolana. Czuję jak grucha mi kość w kostce i pęka mi serce. Mój przyjaciel umiera. Po dwóch strzałach pada na twarz i nic sobie nie łamie.

- Dobranoc - mówi na pożegnanie i całuje ją czule w czoło. Później wyłącza grającą jeszcze pozytywkę i odkłada na półkę zaraz obok wazonu zawsze wypełnionego bukietem czerwonych róż. Przeciera zmęczone oczy i jeszcze raz patrzy na nieruchome od lat ciało córki. Później wychodzi pogrążona w smutku i idzie spać, aby rano obudzić się z kolejnym białym włosem.

Czułam fale gorąca która przedziera mi się przez plecy. Również upadam na twarz. Do moich źrenic dociera jeszcze tylko jaskrawe światło, a obolałe ciało wyczuwa jak ziemia lekko drga pod ciężarem biegnących, zgniłych mundurów. Słyszę jeszcze tylko głosy innych ludzi, mówią po polsku. Nie wiem czy to dobrze. Nie rozumiem już nikogo. Zasypiam.

Dziewczyna zerka jeszcze tylko w stronę okna.

Od jutra będę smutna... Od jutra
Dziś będę radosna
I każdego dnia
Nie ważne jak gorzki może być
Powiem:
Od jutra będę smutna
Nie od dziś *


Kocham cię mój przyjacielu - cicho szepcze, zawsze przed snem...

Spokojna zasypia uśmiechając się tak jakby on na nią patrzył - szczerze i ciepło.
Jest szczęśliwa. Przecież jutro znowu zatańczy...





 * wiersz napisany przez żydowską dziewczynkę. Podczas drugiej wojny światowej w wieku kilkunastu lat trafiła ona do obozu koncentracyjnego. Po paru latach ciężkich robót i życia w skrajnym ubóstwie i nieludzkich warunkach została w bestialski sposób zamordowana


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz