poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Chodnik, trampki, przedszkolaczki...

Spokojny, słoneczny dzień i spokojna rozpromieniona ja. Spaceruje sobie gdzieś na jednej z ulic Białej. Idę chodnikiem wyłożonym drobną kostką chodnikową. Nie jest to ta sama kostka chodnikowa, w której za dzieciaka przeskakiwałam popękane elementy, żeby 'nie umrzeć' - teraz jest bardziej nowoczesna, sprzyjająca procesowi urbanizacji. Idę ze spuszczoną głową. Może dlatego, że świeci słońce, a może dlatego, że po prostu tak lubię. Idąc czytam napisy wyryte białą kredą : 'Jak to przeczytasz jesteś ciotą', 'Jak to przeczytasz to jesteś debilem', 'Twoja stara krzywo tańczy', 'Tato kupę'. Czytam je i cicho chichącząc, stwierdzam, że jestem tym, czym mnie określono. Z upływem czasu chodzenie sprawia mi coraz większą trudność, choć wcale nie powinno - młoda przecież jestem. Patrze na swoje trampki, te niby jeansowe. Trochę już ze mną przeszły. Mam je od gimnazjum. To w nich wybiłam sobie palca, w nich strzeliłam 3 bramki, nimi kopnęłam kumpla w krocze, nimi biegałam na pociągi, w nich podróżowałam, w nich przeżyłam to wszystko, co dane mi było przeżyć.
...
Nagle do moich uszów dociera radosny śmiech. Śmiech mnie przyciąga. Podnoszę głowę. To dzieci, przedszkolaczki. Splecione w pary dłonie dziewczynek i chłopczyków rytmicznie przebywają mikrosekundową drogę w tą i z powrotem. Jaśniutkie twarzyczki obrócone ku górze, zachłannie domagają się każdego, najmniejszego promyka słońca.
'Dzieci... Słońce to chyba ich ładowarka, a one to chyba takie baterie słoneczne' - myślę sobie.

- Dzieeeń dooo-bryyy proszę pani! - krzyczy sylabicznie malec wymorusany lodami. Ten sam malec to zarazem posiadacz najbardziej cudnie niebieskich oczu jakie kiedykolwiek widziałam.
- Dzień dobry! - odpowiadam i zastanawiam dlaczego powiedział to akurat do mnie.

'Kiedyś byłam przedszkolaczkiem. Teraz jestem licealistką. Niedługo będę studentką. No i co z tego! W głębi serca i tak będę małą, nadpobudliwą dziewczynką z czarnymi lokami...'
- myślę.

Moje rozmyślania zostają jednak przerwane.
Coś sobie przypominam.
11:35 - pora biec na pociąg powrotny. Pociąg powrotny do dorosłości.
Pociąg do domu - do miejsca, w którym czasem mogę poczuć się jak 13lat temu.
:)



z ostatniego pobytu u Aleksandry.














`mój cały świat po prostu sobie weź...

3 komentarze:

  1. świetna kolorystyka zdjec i notka naprawde jak z ksiązki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie to miłe do czytania... no aż się człowiekowi ciepło robi od tego słońca :)
    I świetne miejsce na zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. komentarz mi się chyba nie dodał... Że tak się miło to czyta. Ciepło się aż robi od tego słońca :) I świetne miejsce na zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń