sobota, 4 września 2010

erase myself.

Kiedyś sądziłam, że potrafię myśleć na sposób oryginalny i tak wyjątkowy. Z czasem, moja pasja nauczyła mnie patrzeć. Każda kreska potrzebowała ekspresji. Każde spojrzenie wyjmowało z ludzi ich myśli, uświadamiając mnie jak bardzo człowiek może się mylić. A mylili się wszyscy ci, którzy chcieli we mnie zobaczyć kogoś kim nie byłam. Ja natomiast śmiałam się z tego, kompromitując ich kreski jeszcze bardziej. Siadałam wtedy w cieniu ich pychy i szkicowałam wszystko czego oni bali się zobaczyć. Wszystko, czego być może nigdy nie zobaczą. Jednak proste, czy częściej krzywe i niezgrabne linie, były tylko marną namiastką obrazu który kształtował się w tak szybkim czasie.

Czy jeśli ci powiem, że idąc cały czas za słońcem, nigdy nie zobaczysz jak się chowa za horyzontem, nagle magia zachodów słońca straci dla ciebie magię?

Im więcej obserwowałam, tym bardziej wzrastał mój apetyt. Niestety ludzie w większości przypadków okazywali się mdli i tak prości. Czułam wtedy nieodpartą pokusę na sięgnięcie po jakąś ostrą orientalną przyprawę. Sama do końca nie wiem, dlaczego wyruszyłam aż tak daleko, ale nuda jaka spowijała ich ciała, z czasem zaczęła odbierać mi smak.

Podziel kiedyś swoją moralność na pół.
Każ tej pierwszej połowie iść w świat, a po kilku dniach wyrusz w tą sama stronę.
Jednak nigdy nie przyspieszaj na tyle mocno, abyś nie bał się, że możesz ją dogonić.
Bo brak szaleństwa w życiu, ogranicza nie tylko zmysły.


- Myślisz, że tam coś jest? -dziewczyna spytała siedzącego obok niej chłopaka, wskazując na niebo spowite morzem gwiazd.
- Tam może być wszystko, jeśli tylko zechcesz... - odpowiedział, opierając się wygodnie na ławce stojącej w środku ciemnego parku. Ławce która dla większości była po prostu zielona. Przypuszczam, że nawet dla tych młodych ludzi, kolor ten był zwykłą plamą wtapiającą się w tło w ciągu dnia. Tylko dla mnie, z minuty na minutę stawał się tak bardzo nieokreślony.
- Powiedziałeś to w ten sposób jakbym mogła mieć wszystko co zechcę... - spojrzała na niego odrobinę rozczarowana. Myślę, że tylko on wiedział jak zabawny kształt przybrał wtedy jej nos.
- Bo możesz... - odpowiedział bez zastanowienia - A czego chcesz?- spytał po chwili
- Twojej miłości - zachłysnęła się tą chwilą, tak aby móc wmówić sobie, że wcale nie odważyła się na tak głupie wyznanie.
- Więc zakochaj mnie w sobie - tylko oni znali wtedy głębie swoich spojrzeń. Gdyby mogli na siebie spojrzeć z mojej perspektywy, zobaczyliby jaki kolor miała ławka.

Zapadła cisza, podczas której skupiałam się już tylko na swoim ołówku i kartce, która z czasem traciła swoją nieskazitelną biel. Gdy uniosłam głowę, ławka była pusta. Usiadłam na niej bezzwłocznie, pozostawiając na zielonej trawie mały ślad swojej obecności. Obróciłam się w prawa stronę i ukradkiem oka ujrzałam dwie splecione dłonie. Dokładnie takie jak na kartce znajdującej się na moich kolanach. Gdyby ktoś mnie mnie znał, mógłby pomyśleć, że potrafię przewidzieć przyszłość.
Odłożyłam blok kartek i ołówki na bok. Mój niegdyś nienasycony głód poznawania ludzkiej osobowości, poprzez stawianie niezgrabnych kresek i wkładanie w nie ekspresji, został chwilowo uśpiony.


Zmęczone, ale nadal rządne przygód oczy, wypatrzyły czyjąś postać. Z kolanami podkulonymi pod siebie wytężałam wzrok. Przykuł moje spojrzenie jak jeszcze nikt dotąd, choć widziałam go tak niewyraźnie. Pozbawiona szczegółów użyłam swojej wyobraźni, choć tak naprawdę nie potrzebowałam wiedzieć jak wyglądał z zewnątrz. Sądzę, iż robił zdjęcia. Chciałam mu się przyglądać jeszcze odrobinę dłużej. Dostrzec wszystko to, co tak nagle zaczęło mnie pociągać. Jednak wtedy zorientowałam się, że apetyt na przyprawy, a tym bardziej orientalne rarytasy, zniknął. Chłodny wiatr otulił moje ramiona, tak jakby nagle starał się zbić gorączkę mojego ciała. Ciała i jak mniemam również umysłu, który nagle zwariował. Czułam się trochę tak jak małe dziecko, które wreszcie dodstało upragniony kawałek czekolady, nigdy wcześniej nie zaznając jej smaku.
Z owej nostalgii wyrwał mnie dźwięk rozsypujących się ołówków. Pochyliłam się szybko aby je pozbierać i uznając to za odpowiedni znak, chwyciłam białą kartkę i usiadłam na zgiętych kolanach. Ku mojemu rozczarowaniu obiekt, który tak bardzo mnie zafascynował znikł równie nagle jak się pojawił. Zrezygnowana westchnęłam głośno i zatopiłam wzrok w bezkresnym niebie.

Dzisiejszej nocy spójrz w niebo.
Znajdź jedną, małą, prawie niewidoczną gwiazdę.
I uśmiechnij się do niej, bo jest w tej chwili tak samo samotna jak ty.
I powiedz mi, dlaczego oboje teraz tak bardzo nie chcecie aby słońce wzeszło?

Zrozumiałam jak wielu rzeczy jeszcze nie potrafię przelać na papier. Tysiące myśli, które krążyły wtedy po jego głowie, były dla mnie nieuchwytnymi gwiazdami, gdzieś wysoko nade mną. Zapragnęłam narysować smak i zapach. Nazwać nienazwane i przelać na papier dotyk.
Parę wieczorów później, znów tam siedziałam. Obiecałam sobie, że nie namaluje niczego więcej, dopóki znów go nie spotkam i nie uchwycę z tej chwili nieco więcej.
Wtedy na moje kolana spadła mała fotografia. A na niej ja, wpatrzona w niebo, z wszystkim tym czego nigdy w lustrze nie zobaczę. W jednej chwili zobaczyłam jego zapach, dotyk i smak, mimo iż stał za mną. Narysowałam to wszystko oczami wyobraźni. I uwierzcie mi, szkic jego duszy był wyjątkowym obrazem.

Bo znajdujemy wtedy, gdy nie szukamy.



6 komentarzy:

  1. lubie czytac jak piszesz. fascynuje mnie ze potrafisz przelewac swoje mysli jak tylko zaczynaja sie klebic w glowie, mimo ze to taka prozaiczna wydawałoby sie czynnosc. zazdroszcze Ci tego.

    OdpowiedzUsuń
  2. i wkleiłam ten drugi, i teraz nie mogę go usunąć, a chcę.
    Idę się spać.

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze ;)) taki Twoj pamietnik to dobry material na ksiazke ;d.
    aaaa fajna kiecka na fbl ;)
    -> na jaka to okazje? ;>.

    OdpowiedzUsuń
  4. to nie ma kiecka.
    W notce niżej masz odp. ;]
    Zaiście joł ziom i jest pro elo max! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. wzdycham tak sobie i wzdycham... chyba sobie to wydrukuję. ;)*
    buuunka.

    OdpowiedzUsuń