piątek, 1 lutego 2013

Pete Doherty | Babyshambles | Kapelusz | Brytyjski akcent

Dobrze jest sobie czasem powrócić do muzyki, którą się słuchało za licealnych lat. W moim przypadku raptem dopadło mnie Babyshambles. Ot tak! No może nie zupełnie... Przeglądałam kapelusze, które ostatnio stały się moją manią i dotarłam do Pete'a Doherty. I to chyba na tyle, bo o tej porze to zbyt produktywna nie jestem. Poza tym ostatnimi czasy wolę bardziej słuchać, aniżeli pisać. Ferie mam, wypoczywam, takie tam duperele...


   
Justyna w kapeluszu z nieciekawą miną. Miejsce: stancja Lublin.



    
Pete Doherty w poszukiwanym przeze mnie kapeluszu.

Kilka kawałków Babyshambles z płyty Shotters Nation.
Ogólnie to naszła mnie pewna konkluzja. Z tym brytyjskim akcentem to jest tak, że jarałam się nim dopóki kilkakrotnie nie odwiedziłam Wielkiej Brytanii. Jak już człowiek przebywa tam dłużej niż miesiąc to ma go dość, bo Angole zaczynają dla niego gadać jakby wypchali usta kluskami czy innymi kartoflami, bo bulgoczą niemiłosiernie. Jednak... Jak jestem w Polsce to z powrotem jaram się brytyjskim. Chyba jedyną receptą na lubienie tego akcentu jest przebywanie w UK nie dłużej niż miesiąc. Ale to pewnie ja tak mam, więc nie wiem po co to przeczytaliście (o ile przeczytaliście).

http://youtu.be/79Y-EHqZNQA  "Delivery"
http://youtu.be/Vu2tqT8svdM "Carry on up the morning"
http://youtu.be/SSNnU2LZz1I "Lost art of murder"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz