A może...
Wstajesz rano. Pijesz wczorajszą niedopitą ciecz, która stara się imitować cappuccino z delikatną waniliową pianką i nie myślisz. Bo o czym? Zazwyczaj ranki nie sprzyjają głębszym przemyśleniom.
Wychodzisz. Znowu spóźniony. Znowu zarzucony stosem zeszytów, pękiem kluczy i rękawiczką nie do pary.
Sprzed oczu ucieka Ci autobus. A jego numeracja krzyczy Ci w twarz: 'Tak! Jestem numer 7 i właśnie odjeżdżam idioto!'.
Idziesz więc. Zrezygnowany, przygaszony, może jeszcze nie do końca obudzony.
I nagle ją widzisz. Ledwie odstaje od ziemi, a już targa za sobą torbę większą od siebie. Blondyneczka. Może z lat siedem. Nie jest zwykła. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że nie jest normalna. Wyjątkowa. Jest coś, co w jej twarzy przyciąga Cię szczególnie. Na jej oczy co chwilę zsuwa się czapka. Jej szalik ciągle tańczy z wiatrem. A ona tak po prostu się uśmiecha.
Jest w tym pewna magia. Uśmiechasz się i Ty. Uśmiechaj się. Uśmiechaj jak najczęściej, bo nigdy nie wiesz kiedy i Ty staniesz się powodem do jego powstania.
:)
Hm...to mi wyglada jak pamietnik pedofila :D
OdpowiedzUsuńNie we wszystkim należy dopatrywać się drugiego dna. Czasem trzeba spojrzeć na sprawę w sposób taki jaką jest. Dzieci są tego drugiego dna zazwyczaj pozbawione. Jak coś jest np. ogórkiem to po prostu jest ogórkiem - niczym więcej. Ucz się od nich. :)
OdpowiedzUsuńłał twórcze ;]
OdpowiedzUsuń