wtorek, 25 września 2012


Nie wiem jak to nazwać...

Kręgle, kręgle. (w Rugby Superbowl)

Tararira! Jeśli się nudzisz, jeśli Ci źle, spadaj na kręgle i nie połam się! Polecam ze mną, bo jestem mistrzynią...

Jestem taka szalona...
Moja szczęśliwa kula. Trzeba się do niej dużo przytulać - wtedy trafia wszystkie kręgle.
I popadłam w melancholie...
Zamyślenie poziom hard.

Santa Pod i ja.


Byłam w Santa Pod - czyli innymi słowy - na torze wyścigowym. Póki co nie chce mi się opisywać szczegółów, bo wieczorami jestem Dziecięciem Lenistwa (zwłaszcza po ośmiu godzinach w pracy). Nie mniej jednak, serdecznie polecam ów tor. Więcej szczegółów znajdziecie wpisując 'Santa Pod' w Google - to chyba logiczne. Ja jestem zadowolona bardzo. Choć muszę przyznać, że czasami przeszkadzał mi zapach spalin i bęzyny (nienawidzę tych woni!). 
Z faktów nieistotnych pragnę dodać, iż pogoda całkowicie mnie zaskoczyła, bo było prawie 30 stopni! Jak na tamten czas w Polsce to była normalka, ale nie w Anglii, gdzie średnia temperatur w lecie to jakieś marne 15 stopni! Ok, nie przedłużam. Wrzucam, co poczynił mój brat Gregor ;]



Słońce zjarało mi oczy.
A oto on w niecałej okazałości - tor Santa Pod.
Ludzi tłum.
Jakieś Subaru Impreza i jakieś inne auto...pomarańczowe.
Cudny niebieski samochód!
Ładni panowie!
I ich dziewczyny...
Moje wymarzone...

Tak się zastanawiam... Dlaczego tu są sami faceci? (mina a la kapusta kiszona).

Auto niczym rakieta z silnikiem odrzutowym. Głośny, że ho ho! 
Dzika (bo głodna) Justyna.

Urocze.

To co ci panowie robili - miazga!

Cudaśne potworki, kochane takie.
'Nie rób zdjęć, nie opłaciłam twarzowego!'

Nie wyszłam tu cwaniakowato/cynicznie?

Idę se, nara! :*