czwartek, 25 marca 2010

Tango z edukacją.

Bo ponoć jak napiszę się plan na najbliższy weekend, to jest łatwiej się do tego zabrać. Trochę w to powątpiewam, ale miejsce powątpiewania szybko zajmuje konieczne zakasanie rękawów i zabranie się do roboty.
'Justyna działasz!! '


>praca maturalna,

>bibliografia,

>praca dotycząca wspomnień z komunizmu (historia),

>broszura turystyczna (geografia),

>lektura ('Tango'),

>prezentacja dotycząca malarstwa współczesnego z WOK'u (co by mieć 6 na koniec),

>prace pisemne z angielskiego (co by mieć 6 na koniec).


...
zmieram.



...ale zacznę od tego.


(jak będziecie w 3LO to Wam się przyda;
w zasadzie to całkiem niezłe jest) ;]



''Tango'' - lubię takie pogmatwane książki i coś czuję, że najbliższymi dniami będę dokładniej zastanawiała nad tym, co w niej jest zawarte.
Groteska, surrealizm i realizm...
Mowa o tym, jakie miejsce zajmuję intelektualista w dzisiejszym świecie, o konflikcie pokoleń, o upadku moralności itp. itd.
SEHR GUT!!


4 piki skurczybyki.! ;)

niedziela, 21 marca 2010

Tortury i prosta magia.



JOŁ ZIOOOM! (przy łubudu jakiś rok temu) ;D



~oglądałam ostatnio coś o fryzjerach i tak jakoś mnie naszło.


Salony fryzjerskie, tak jak restauracje, nie zasłaniają okien. Jedni i drudzy kuszą, mamią, obiecują coś dobrego. W restauracji widać jedzenie, talerze, kelnerów. U fryzjera - fryzjerów, lustra i kobiety zasłonięte peleryną, tak, że przypominają namiot zwieńczony głową.
A na tej głowie cuda! Lokówki, srebrne papierki, błotne mazidła, spinacze, szpilki, gumki i nie wiadomo co jeszcze. Czasami samotna głowa, pozbawiona korpusu, grzeje się pod lampą albo siedzi pod hełmem kosmonauty czy daje się prasować maszynką do robienia gofrów. W miseczkach parują wyciągi z kory afrykańskich drzew, chińskich kwiatów i odchodów jednorożca albo czegoś równie rzadkiego. Szum narzędzi do powolnych tortur zagłusza rozmowy. Lustra w nieskończoność powtarzają gesty i miny.
Kobiety poddają się tym zabiegom jawnie. Prawdopodobnie dlatego, że własne włosy traktują jak rzecz, która nie należy do organizmu, jak coś w rodzaju czapki czy okularów. Dlatego bez wstydu mogą pokazywać światu, co fryzjerzy wyprawiają z włosami, jak je męczą, naciągają, prasują, polewają żrącymi substancjami, w dodatku nazywając to wszystko PIELĘGNACJĄ.
A nam w gruncie rzeczy nie o to chodzi. My traktujemy bowiem fryzjera jak wróżkę, która może ofiarować zaklęcie, zmieniające nasze życie.

W zależności od problemu, udajemy się do salonu fryzjerskiego, bo:
- narzeczony nas zostawił, lecimy pędem na farbowanie;
- chcemy schudnąć, obcinamy grzywkę;
- lekarz kazał rzucić palenie, robimy trwałą;
- oblałyśmy egzamin, zamawiamy długi seans prostowania włosów.

To w sumie prosta magia. Ogólnie dostępne gusła i laleczki voodoo. Coś, co zastępuje konkretne działania, pozwala pocieszyć się i uwierzyć, że teraz wszystko ułoży się gładko jak fryzura. A ponieważ nasze życie na co dzień jest pełne stresów, w dodatku zmienia się bardzo szybko i pędzi z kosmiczną szybkością, to i my chodzimy do fryzjera coraz częściej.
Dawniej wystarczyło zapleść warkocz i wybrać się do zielarki, by dała coś od uroków. Niestety, nie możemy tego robić, bo cywilizacja ma swoje wymagania. Dlatego salony fryzjerskie prosperują świetnie.
Te najlepsze, najmodniejsze, przypominają tajne zgromadzenia i sekty, do których należą tylko wybrani i wtajemniczeni. Nikt niezapowiedziany wcześniej telefonem nie wejdzie do sanktuarium włosów. Nawet jeśli jest pusto. W złoconych fryzjerskich kaplicach, przy dźwiękach dyskretnej muzyki i filiżance uspokajających ziół, umówiony już pół roku kapłan będzie odprawiać czary...
Mistrzowie i arcymistrzowie grzebienia występują nawet w telewizji, gdzie opowiadają, co w tym sezonie należy zrobić z włosami, żeby nie wyglądać prowincjonalnie i beznadziejnie. Słuchamy ich i podziwiamy.
A POTEM STAJEMY PRZED LUSTREM!
I cokolwiek się w naszym życiu dzieje w pracy, w kontaktach damsko-męskich, rodzinie, a nawet na świecie, po namyśle i tak skończy się jednym stwierdzeniem, że trzeba coś zmienić, a tym czymś, nawet po wielu przemyśleniach, w zupełnie irracjonalny sposób okaże się zawsze fryzura.
Badacze przyszłości przewidują, że za tysiąc lat będziemy łysi jak kolano i co się wtedy stanie z naszym zapotrzebowaniem na magię?
Na pewno znajdzie się odpowiednik dzisiejszych fryzjerskich salonów. W końcu wszyscy to wiedzą, że wygląd człowieka można zmienić, ale jego prawdziwą naturę i wiarę w zjawiska nadprzyrodzone - nie.

czwartek, 18 marca 2010

Morzy(live) że nic..




Zdjęcie pt. 'Kujon z drugiej liceum z matmą w dłoni'.


Jestem zmęczona, wyczerpana i niekontrolowanie upadam głową na klawiaturę..
Toż to zuo!!
Jestem chamska, grubiańska i niekontrolowanie niemiła..
Toż to zuo!!


Eee tam..
Darujmy sobie może te jakieś takie nie wiadomo co, bo to też zuo!




Byłam dzisiaj na konkursie z języka polskiego.Wygłosiłam przemówienie. Do nauki tego przemówienia przeznaczyłam czas dany mi na lekcję niemieckiego oraz biologii ale... nie warto było! Doprawdy nie warto było!! Moje drżące jak osika ciało wywalczyło zaledwie miejsce poza-podium'owe. YEAH! Cieszmy się i radujmy, bo doprawdy dzień to radosny. Miejsce zajęłam marne, takie jakieś piąte/szóste czyco. (fajne słowo te 'czyco'-przyp.red.). No ale najważniejsze, że dostałam dyplom i że dostałam książkę. Jakoś hmm..obawiam się, że słowa 'ale najważniejsze że dostałam' zabrzmią trochę tak, jakbym była materialistką. I ymm..przemilczę to. (Co nie oznacza,że jestem! -przyp.red.) Wracając do książki - książka ta wcale mnie nie rozwinie, bo tytuł i treść ma nieciekawą. Dla uzmysłowienia: książka pt.'Coco', dedykowana jakiemuś Danielowi, opowiadająca o jakiejś projektantce mody.

...

Właściwie, to się właśnie łapnełam na tym, że oceniam książkę po okładce. Nie pochwalam tego! U siebie tego nie pochwalam i u Ciebie też tego nie pochwalam! A i u Was tym bardziej! I tak, teraz właśnie krzyczę! Wprawdzie krzyczę niemo, ale ważne, że krzyczę! Dlatego ludziu pamiętaj: książki po okładce nigdy nie oceniaj!



Kończąc mój wywód, zakończę mój wywód.
Być może później zamieszczę zdjęcie mego dyplomu.
Wiem, że te zdjęcie nic nie zmieni, ale będę przynajmniej miała pamiątkę, bo już teraz wiem, że dyplom zgubię, a dzieciom przecież trzeba zostawić jakąś pamiątkę, nieprawdaż?




Sen mnie morzy.
(Czy Wam też się zdaje, że te słowo brzmi i wygląda dziwnie?
Zostawiam Was więc z tym dość niespecyficznym pytaniem. )

czwartek, 11 marca 2010

Telekomunikacja kolejowa (pociągowa).

Tak, dziś 2.38 wyjeżdżam.
Do Rzeszowa, przez Warszawę i Kraków.





JAK WYBRAĆ ODPOWIEDNIE MIEJSCE W PRZEDZIALE?


Pierwsze co wybieram, to wybieram przedział.
Przedział dla niepalących oczywiście rzecz jasna.
Musisz wiedzieć, że nie ma nic bardziej zabójczego od wdychania przez kilka godzin papierosowego dymu.

(drzwi)
Czy się nie będą otwierać przy hamowaniu lub ruszaniu i czy nie są za ciasne, by się z nimi nie szarpać przy każdym pójściu na siku się odlać.

(światła)
Czy zapalone nie pyrczą.

(miejsce)
Jeśli pusto i zajmę tyłem do jazdy to
'przynajmniej Cię tak nie zawieje w razie co'.

(miejsce przy oknie)
Przy czyimś kretyńskim wietrzeniu, ale ma to tą złą stronę tę, że jestem pierwszym do którego się dosiądą, bo tylko u mnie zostaje wolne miejsce z jazdą przodem przy oknie. Łakomy kąsek dla kogoś co zajrzy tu z dzieciarem jakimś.
Zajmę z jazdą, to się zaziębię.
Siądę tyłem do jazdy i zajmę torbą miejsce z jazdą, to obok mnie uwali się spocony grubas. Z wszystkiego złego trudno, niech już będzie tyłem - trochę mdli, co prawda.
'ale najbezpieczniej w czasie zderzenia'
Jak co to powiem :'od Centralnej może się zwolni'

[...]

Nie wdawać się w rozmowy.
W ogóle w nic się nie wdawać.

^ cytat z 'Dnia Świra'


I na koniec, krótki, taki trochę bez sensu, ale w temacie (bo w pociągu)filmik.




Ja się idę pakować, a tymczasem do zobaczenia w niedziele wieczorem, czy tam wieczór (tymczasowo nie pamiętam jaka forma tego wyrazu będzie odpowiednia).

poniedziałek, 8 marca 2010

Dzień Kobiet.



*Otóż taki kubek dziś sprezentowali chłopczęcia.
Najs-najs. (nie no dobra nie takie, trochę' inaczej wyglądały).


Ojj faceci!
Mówicie, że niewiele wiecie o kobietach.
No to ja Wam tą wiedzę przybliżę (wspomoże mnie Wikipiedia)


'Kobieta – określenie osobnika płci żeńskiej z rodzaju Homo.
Kobieta różni się od mężczyzny budową morfologiczną i anatomiczną.'

- myślę, że to jeszcze pojmujecie. Chociaż w sumie nie jestem pewna, czy będziecie wiedzieli, co oznaczają słowa 'morfologiczną' i 'anatomiczną'.




'Owulacja u kobiety pojawia się co około 28 dni (w cyklu miesiączkowym), niezależnie od pory roku, co wyróżnia ją spośród większości samic ssaków.'

Heh... i w tychże dnia stanowczo odradzam wchodzenie nam w drogę.
Po pierwsze nie macie szans.
Po drugie zostaniecie totalnie zbesztani.
Po trzecie możemy się bez powodu rozpłakać.
Po czwarte ...chyba starczy tych argumentów, co?!
Po piąte budzi się w nas agresja.



ANATOMIA KOBIETY.

To sobie daruje. Biologię macie.



PSYCHIKA KOBIETY.

Ło! A to myślę, że Was zainteresuje (chociaż niekoniecznie w sumie).

Zgodnie z hipotezą łowiecką w ewolucyjnej historii kobiety rzadziej odbywały dłuższe, samodzielne wędrówki za zwierzyną łowną, mając odmienną orientację przestrzenną. Słabiej niż mężczyźni potrafią orientować się w przestrzeni względem kierunku i odległości, częściej natomiast kierują się względem umiejscowionych w przestrzeni obiektów.

To jest cytat w sam raz dla mnie! Tak, przyznaje się - nie mam orientacji przestrzennej. Potrafię zgubić się nawet w Terespolu, gdy odwiedzam pewną wredną osobistość. Ale ja przecież nigdy nie polowałam na sarny, dziki, czy mamuty! - i to mnie właśnie tłumaczy, i jestem z tego dumna!



Przy doborze partnera kobiety częściej wybierają mężczyzn wyższego wzrostu, zaradniejszych i o wyższej inteligencji[2]. Badania antropologiczne wykazują, że częściej nieudane związki partnerskie lub małżeństwa występują wśród par, w których mężczyzna jest niższy od kobiety. Mężczyźni i kobiety rzadziej też łączą się w pary, w których mężczyzna zarabia mniej niż kobieta.

Hmmm... Zastanawiające. No coś w tym w sumie jest. Ja z reguły patrzę na tych wyższych, choć nie wykluczam możliwości partnera niższego. Inteligencję musi mieć wyższą ode mnie, bo musi mnie jakoś ogarnąć. W sumie to zadowolę się inteligencją na poziomie równym mojej osobie. Co do zarabiania...to tak do końca nie jest. Przecież nie od razu facet zbija kokosy, dlatego też co do tego będę wyrozumiała.



Kobiety, postrzegając problemy i formy, częściej uwzględniają wieloelementowość obiektów; praktycznie od razu obserwują/analizują szczegóły, a dopiero potem skupiają uwagę na całości problemu/obiektu. Z tego powodu szybciej dostrzegają drobne zmiany, szczegóły, lecz mają większe problemy nad skupieniem się na całościowym problemie.

No i macie odpowiedź! Kobieta się czepia najmniejszych szczegółów, no i nic z tym nie zrobicie. Czepia się, bo nie widzi wszystkiego w całości, tylko w elementach. I tak już jest i tego niestety nie zmienicie. Tak, wiem, że facetów to wkurza i jestem z tego dumna!



OSOBOWOŚĆ

Przewaga kobiet uwidacznia się w: empatii i wrażliwości na innych (bardzo duże różnice), lęku, towarzyskości (b. słaba różnica), zaufaniu do innych, sumienności.

Nie ma co tu kryć!
Faceci jesteście bezduszni, cyniczni, mało towarzyscy, nieufni, niesumienni i...odważni. (odważni - chyba jedyna Wasza zaleta w tym zestawieniu).
Pisząc mój komentarz starałam się Was bezpodstawnie, bezdusznie oceniać.
(tak, to było zamierzone!)
Przepraszam, tak wyszło, wszystko moja wina.
Nie bierzcie sobie tego do serca, to nie było na serio.
Jesteście wspaniali moi drodzy chłopcy!
Po prostu jest Dzień Kobiet, więc dziś mogę wszystko!

Wszystkim kobietom, tym z krwi i kości - najlepszego.
Nie będę już tutaj wprowadzać feministycznych nawoływań w stylu : 'mężczyzn nienawidźmy, jako przykazanie 11', boo... nie.

Zdaje się, że na mnie pora już i czas, gdyż moje gałki oczne czeka skonsumowanie 'Dżumy'. A jednak nie... kolejny pan pragnie konwersować ze mną.
Tylko błagam, nie życzcie mi tuzina dzieci...